Ostatnio szef musiał wysłać kilka osób na delegację w okolice Oświęcimia, a dokładniej do Zatoru. Nasz szef to bardzo przyjazny i ludzki człowiek, który bardzo się troszczy o swoich pracowników. Było mu bardzo przykro, że musimy wyjechać aż na cały roboczy tydzień. Świadomy tego, że wszyscy mamy swoje rodziny i domowe obowiązki, postanowił wynagrodzić nam konieczność wyjazdu, obiecując, że ze zwykłej delegacji zrobimy przy okazji wyjazd integracyjny. Zarezerwował nam ładne noclegi niedaleko Zatoru – w Osieku. Spaliśmy
Piątek wieczór, siedemnastu zadowolonych i podekscytowanych ludzi podjeżdża dwoma busikami pod kwatery noclegowe niedaleko Zatoru, gdzie planują spędzić najbliższy weekend na swoim pierwszym wyjeździe integracyjnym… Co to będzie, co to będzie? Hi, hi, brzmi jak wstęp do niskobudżetowego filmu grozy. 🙂 A tak naprawdę, to poważnie było nas siedemnastu, czyli pełny skład biura! No nie wierzyłam, że pojedziemy w komplecie, bo przecież zawsze znajdzie się ktoś, kto nagle się rozchoruje, albo żona/mąż nie pozwoli jechać, albo dziecko ma przedstawienie w szkole…
Sezon wakacyjny się już zakończył, ale nasz szef, a dokładniej właściciel firmy, w której pracuję, postanowił ten okres trochę wydłużyć i zafundował nam – wszystkim swoim pracownikom – wspólny, firmowy wyjazd! Nigdy wcześniej czegoś takiego nie organizował, a pracuję w tej firmie prawie od momentu jej powstania, więc widzę, że to coś nowego. Musiał się pewnie trochę naczytać o tym, jak to wyjazdy firmowe dla pracowników dobrze na nich wpływają – polepszają integrację, wpływają na morale,