Ostatnio szef musiał wysłać kilka osób na delegację w okolice Oświęcimia, a dokładniej do Zatoru. Nasz szef to bardzo przyjazny i ludzki człowiek, który bardzo się troszczy o swoich pracowników. Było mu bardzo przykro, że musimy wyjechać aż na cały roboczy tydzień. Świadomy tego, że wszyscy mamy swoje rodziny i domowe obowiązki, postanowił wynagrodzić nam konieczność wyjazdu, obiecując, że ze zwykłej delegacji zrobimy przy okazji wyjazd integracyjny. Zarezerwował nam ładne noclegi niedaleko Zatoru – w Osieku. Spaliśmy w miejscu, które oprócz kwater pracowniczych, udostępnia również pokoje osobom prywatnym i działa jako agroturystyka – a co za tym idzie, nasze pokoje nie były szare i nudne, wręcz przeciwnie, były niezwykle przyjemnie i kolorowo urządzone, a do tego dom otoczony był sporym ogrodem, co w sezonie letnim jest niesamowicie miłym urozmaiceniem. 🙂 Nawet gdybyśmy nie mieli nic zaplanowane na wieczory, to zawsze można posiedzieć na ogrodzie, poczytać książkę albo zwyczajnie pogadać z koleżankami i kolegami z pracy.
Więc wylądowaliśmy w Osieku już w poniedziałek. Było koło 13 i na ten dzień nie mieliśmy już przewidzianej pracy – pracą była nasza podróż. 😀 Szef powiedział, że mamy się rozpakować w naszych pokojach, ale mamy na to dosłownie 20 minut, bo zaraz wyjeżdżamy na naszą pierwszą i najważniejszą atrakcję.
No i nie pomylił się, że najważniejszą! Wyobraźcie sobie, zabrał nas wszystkich do Energylandii! I to na własny koszt! Nie musieliśmy wydać ani grosza, oprócz oczywiście przyjemności, takich jak gofry, lody czy zimne piwko. Tak! Nawet piwa mogliśmy się napić z własnym szefem! To dopiero warunki pracy. 😉
Jak jesteś w Zatorze, to musisz być w Energylandii
Tym sposobem całe poniedziałkowe popołudnie spędziliśmy w parku Energylandia na zabawach, szaleństwach i wygłupach. W wielu atrakcjach braliśmy udział grupowo i, mimo że znamy się bardzo dobrze, była to znakomita forma integracji. Większość z nas nie była wcześniej ani tutaj, ani w innym parku rozrywki, więc było to dla nas nie lada przeżycie! Wszyscy byli tak zaaferowani, że zupełnie zapomnieliśmy o tym, że trzeba coś zjeść… Przekąsiliśmy co nieco w parku, ale dopiero po wyjściu, gdy emocje już opadły, uświadomiliśmy sobie, że jesteśmy bardzo, baaaardzo głodni… Godzina była już późna, więc ktoś wpadł na pomysł, żeby zwyczajnie przejechać się do McDonaldsa w Oświęcimiu. No i taką właśnie mieliśmy służbową kolację – hamburgery, frytki i coca-cola. 😉
To był dopiero pierwszy dzień naszego wyjazdu, ale chyba nikt nie żałował, że „praca” pochłonie nam aż cały tydzień. 😛
– Darka
Masz pytania albo chcesz zarezerwować nocleg? Skontaktuj się z nami!
Komentowanie zostało wyłączone.