Weekendowy wyjazd integracyjny w Zatorze

Piątek wieczór, siedemnastu zadowolonych i podekscytowanych ludzi podjeżdża dwoma busikami pod kwatery noclegowe niedaleko Zatoru, gdzie planują spędzić najbliższy weekend na swoim pierwszym wyjeździe integracyjnym… Co to będzie, co to będzie? Hi, hi, brzmi jak wstęp do niskobudżetowego filmu grozy. 🙂

A tak naprawdę, to poważnie było nas siedemnastu, czyli pełny skład biura! No nie wierzyłam, że pojedziemy w komplecie, bo przecież zawsze znajdzie się ktoś, kto nagle się rozchoruje, albo żona/mąż nie pozwoli jechać, albo dziecko ma przedstawienie w szkole… itp. A tu jednak! Zebrali się wszyscy. Super!!

Jak przyjechaliśmy na miejsce, mieliśmy jakieś 1,5 godziny na odświeżenie się przed naszym wieczorem niespodzianką. Szybko podzieliliśmy się po pokojach i zaczęliśmy się szykować. Nasze dwa busiki czekały w pełnej gotowości i zabrały nas w nieznane… Jak się okazało, pan Dariusz zarezerwował dla nas wszystkich salę w eleganckiej restauracji. Najpierw był szampan i krótka mowa szefa, podkreślająca, jak bardzo ważnym elementem jego firmy jesteśmy my – pracownicy. Podziękował wszystkim za obecność i zaproponował na czas weekendu porzucenie wszelkich konwenansów i zwracanie się do siebie po imieniu. Potem nastąpiła lekka, ale bardzo smaczna kolacja, po niej chwila oddechu przy kawce i czymś słodkim, a potem za konsolę wszedł DJ i rozpoczęła się zabawa! Na początku było dosyć sztywno, ale bardzo szybko to przezwyciężyliśmy i bawiliśmy się już dalej zupełnie swobodnie. I to dość długo się bawiliśmy! Ale busiki na nas czekały, więc mieliśmy bezpieczny powrót do domu! 🙂

 

Moc atrakcji i zabawa do późnych godzin – taki był nasz pobyt w Zatorze!

Rano trochę trudno było się pozbierać, ale też nigdzie się nie spieszyliśmy, wyjście mieliśmy zaplanowane dopiero na 11. A tym razem Darek (bo teraz już tak mogę się do niego zwracać :)) zabrał wszystkich do Energylandii. No, po takim wieczorze jak wczoraj, wycieczki na rollercoasterach niekoniecznie są wskazane, hi, hi. Dlatego na początku wszyscy dla niepoznaki jakoś nagminnie kierowali się w stronę rozrywek familijnych albo sklepików z zimnymi napojami… 🙂 Jak już wszyscy doszli do siebie, to poszaleliśmy na karuzelach! Ale się działo!

Po powrocie do kwater znowu mieliśmy jakiś czas dla siebie, a potem wieczorna kolacja. Tym razem w formie ogniska na ogródku z kiełbaskami i piwem, zupełnie na luźno, żeby sobie odetchnąć po tych szalonych rozrywkach! Bardzo fajny pomysł. Wczoraj wieczorem mogliśmy się wyszaleć na parkiecie, a dzisiaj bardziej spokojnie porozmawiać i powspominać sobie dotychczasowe atrakcje. Ale tak do końca spokojnie to nie było, bo piwa i kiełbasek było chyba dla 50 ludzi! Więc z pełnymi brzuchami i chwiejnymi głowami zakończyliśmy wieczór mocno po północy! Mam nadzieję, że nie przeszkadzaliśmy innym osobom nocującym w kwaterach…

Rano, jeśli godzinę 12 można nazwać rankiem, spakowaliśmy się z powrotem do busików i ruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Powiem Wam, fajnie było. Bardzo intensywnie, bardzo różnorodnie, trochę alkoholowo i bardzo rozrywkowo! Nasz zespół zgrał się jeszcze bardziej, jesteśmy już nie tylko kolegami z pracy, ale dobrymi znajomymi, a niekiedy nawet przyjaciółmi. Darek naprawdę zrobił bardzo dobrą rzecz, zabierając wszystkich na taki wyjazd służbowo-integracyjny. Ciekawe tylko, czy w poniedziałek dalej będzie Darkiem? Czy już z powrotem panem Dariuszem…?

– Daria

Komentowanie zostało wyłączone.