Zator – prace wykończeniowe

Zatorski karp na wigilię

Taki okres listopadowo-grudniowy to dla nas, wykończeniowców, bardzo opłacalny czas. Zlecenie goni zlecenie. Nikt już nie myśli o tym, co by poprawić w obejściu domu, albo jak upiększyć ogródek, wszyscy z kolei skupiają się na czasem drobnych, a czasem bardziej gruntownych remontach swoich mieszkań i domów. A to nowy kolor ścian, a to zabudowanie kominka, czasem jeszcze nowa łazienka albo odnowienie kuchni – a wszystko to jest zawsze niesamowicie pilne. Szybkooooo!!! Trzeba zdążyć przed świętami! Rodzina przyjeżdża i muszą zobaczyć!!! A my się tylko cieszymy. 😀

Dzięki temu, że przed świętami mamy tyle zleceń, to w zasadzie dzieją się dwie pozytywne sprawy. Pierwsza jest taka, że cały czas nie ma mnie w domu, więc nie muszę uczestniczyć w tych wszystkich przygotowaniach i porządkach przedświątecznych, hehe. Mam nadzieję, że żona tego nie czyta… 😉 A druga sprawa to jest ta bardziej oczywista, czyli zastrzyk kasy. Dzieci zawsze mają jakieś wyszukane świąteczne życzenia, dla nich nie liczy się, co ile kosztuje, ale co akurat jest modne i na topie, albo co mają wszyscy znajomi. Żonie też lubię kupić coś ładnego pod choinkę i dlatego cieszę się, że wszyscy tak bardzo cisną na te remonty mieszkań.

 

Remont mieszkania przed świętami – oby szybko!

Często jeździmy w dłuższe trasy i nie ma mnie kilka dni z rzędu w domu, ale za to płacone jest dobrze. Coś za coś, jak zawsze! A tym razem udało mi się jeszcze ugrać coś ekstra na takim wyjeździe. Najpierw pojechaliśmy na cztery dni do Bochni, tam czekało nas malowanie całego domu. Potem przenieśliśmy się do Zatoru na trzy dni, gdzie z kolei kładliśmy kafelki. W piątek po skończonej robocie mieliśmy już wracać do domu, ale zamieniliśmy kilka słów z właścicielką naszych noclegów pracowniczych w Osieku i dowiedzieliśmy się, że Zator i okolice należą do tak zwanej Doliny Karpia, a ponadto, że jest kilka miejsc, w których sami sobie możemy tego karpia złowić. I tak sobie pomyślałem, że to dopiero będzie frajda mieć na wigilię rybę, którą się samemu złowiło! Przedłużyliśmy sobie nocleg do soboty, żeby z samego rana wybrać się na łowisko. No i się udało, wigilia dla rodziny zapewniona! 😀 Jeszcze tylko prezenty i możemy świętować!

– Michał

Komentowanie zostało wyłączone.