Mój wyjazd służbowy do Zatoru – złe dobrego początki

Z pracy zostałam wysłana w delegację i to niestety dość daleko, bo aż do województwa małopolskiego – a ja pochodzę z zachodniopomorskiego, więc to prawie po przekątnej na drugi koniec Polski. Jakoś od samego początku nie bardzo chciało mi się jechać, ale nie miałam jak odmówić.

Pojechałyśmy z koleżanką jednym autem, a żeby jeszcze sprawę bardziej skomplikować, to do 12:00 musiałyśmy być w biurze… Dlatego wyruszyłyśmy już z lekka zmęczone, a tu jeszcze długa droga przed nami, niemal 600 kilometrów… ehh… :/ no ale co zrobisz. Szybko dopadła nas lekka senność, więc zatrzymałyśmy się na kawę. A tu pech – jakaś chwilowa awaria terminali i nie można płacić kartą, a my nie miałyśmy ze sobą gotówki… no cóż, sfrustrowane ruszamy dalej! A tu jak na złość, chyba przez 50 kilometrów żadnej stacji! Nie dość, że brakowało nam tej kawy, tu już powoli brakowało też toalety. I co? Korek!! No nie, chyba gorzej być nie mogło!! Mamoooo…. co za pechowy wyjazd…. Jak już korek ruszył i dojechałyśmy do pierwszej lepszej stacji, to oczywiście wszyscy się tam musieli zatrzymać! Więc swoje musiałyśmy w kolejce wystać po tą upragnioną kawę… 🙂 A pora robiła się coraz późniejsza…

 

Jak pech, to pech. Ale nie na całej linii…!

Trochę lepiej nam się zrobiło, ale warunkom drogowym za to zrobiło się gorzej, bo się rozpadało. Nie, to za mało powiedziane, rozlało się jak cholera! Więc trzeba ograniczyć prędkość, jedziesz z nosem przyklejonym do szyby, bo nic nie widać no i szybko się męczysz, więc co? Tak, kolejna kawa. Teraz na szczęście kupiłyśmy ją bez problemu. Ruszamy dalej.

Zastanawiałam się, co też jeszcze nas spotka tego dnia. Kolejny korek? Jakiś wypadek i totalnie nieprzejezdna droga? Może nasze auto się zepsuje? Hmm… pewnie przyjedziemy późno i nikt nam już nie otworzy drzwi i będziemy musiały spać w aucie albo nawet jak nam otworzy, to i tak ciepłej wody pod prysznicem nie uświadczymy, bo wszyscy inni już ją wcześniej zabiorą!! No ale co zrobimy, królowe czarnowróżenia jadą dalej…

Dojechałyśmy na miejsce grubo po 22:00 (do Osieka znaczy się, to niedaleko Zatoru, ale tam miałyśmy wykupione kwatery). I wreszcie pozytywny zwrot akcji, na który czekałyśmy – punkt a) pani otwiera nam jednak drzwi, punkt b) jest ciepła woda!!!! 🙂 Tego wieczoru już nic więcej nie robiłyśmy, gorący prysznic i bach do łóżka. Dziękuję, to mi wystarczy.

 

Pech-Kasia
Stargard

 

Masz pytania albo chcesz zarezerwować nocleg? Skontaktuj się z nami!

Komentowanie zostało wyłączone.