Wydawało mi się, że o podróżach służbowych wiem wszystko. Ostatni wyjazd pokazał mi jednak, że zawsze można odkryć coś nowego – przynajmniej w zakresie urokliwych zakątków na mapie Polski. Gdzie mnie ostatnio „wywiało” i co ciekawego wydarzyło się w hotelu pracowniczym Zator? Już zdradzam!
Wielkie plany w hotelu pracowniczym Zator
Krótka, ale pełna relaksu – taka właśnie była moja podróż służbowa. W sobotę oraz niedzielę miałam okazję uczestniczyć w szkoleniu z zakresu specyfiki swojej pracy. Warsztaty odbywały się w Oświęcimiu, ale zakwaterowano mnie w hotelu pracowniczym nieopodal Zatora, mieszczącego się na malowniczym, Wichrowym Wzgórzu. Taki układ bardzo mi odpowiadał. Przede wszystkim, po szkoleniu miałam mieć czas wolny – co w połączeniu z kojącym spokojem, jaki oferował hotel, wydawało mi się idealnym połączeniem. Po drugie, ucieszyła mnie perspektywa poznania czegoś nowego. W Oświęcimiu byłam już kilkakrotnie, podczas gdy nigdy nie odwiedziłam okolicznych miejscowości, o których słyszałam tyle dobrego. Moje plany na weekend, oprócz szkolenia, objęły więc dodatkowy punkt: aktywny wypoczynek.
Sobota w zaciszu hotelu pracowniczego Zator
Swoją sobotę po szkoleniu rozpoczęłam od … odpoczynku. Cóż, nie takie były plany – jednak warsztaty okazały się na tyle wyczerpujące, że niezbędna była chociaż godzina regeneracji. Nie żałuję tej nagłej zmiany decyzji. W hotelu pracowniczym Zator królowała bowiem przytulność i spokojna atmosfera, idealna do wylegiwania się w fotelu i zagłębiania kolejnych kart powieści – lub „połykania” odcinków ulubionego serialu.
Po odpoczynku wybrałam się na spacer po okolicy. Natura i spokój – oto, co zastałam po drodze. I tego właśnie potrzebowałam!
O ile sobota upłynęła mi pod znakiem spokoju, o tyle niedziela obfitowała już w całkiem sporo emocji. Po szkoleniu znowu wróciłam do swojego hotelu pracowniczego Zator – zamiast jednak zaszyć się z książką, udałam się od razu na spacer. Tym sposobem zaszłam aż do Molo Resort, wyjątkowego obiektu położonego nad malowniczym stawem. Dowiedziałam się, że dzień wcześniej obok Resortu odbyło się morsowanie – akurat w momencie, kiedy ja wylegiwałam się pod kołdrą!
Komentowanie zostało wyłączone.