Wspominałam wcześniej, że kilkuosobowym zespołem, razem z naszym szefem, wyjechaliśmy w podróż służbową w okolice Oświęcimia. Spaliśmy w Osieku, który położony jest nieopodal. Mieliśmy bardzo fajne warunki zakwaterowania, a sam wyjazd, mimo że był przecież pracą, okazał się bardzo przyjemnym czasem integracji. Cały tydzień spędzony poza domem szef postanowił nam wynagrodzić dodatkowymi atrakcjami wieczorem. Już po pierwszym dniu w Energylandii wiedzieliśmy, że mu się to udało… 😉
Drugi wieczór spędziliśmy dla odmiany spokojnie, ale nie oznacza to, że mniej przyjemnie! Nasze kwatery to dom, a wokół tego domu jest ogród, a w ogrodzie wspaniałe miejsce do grillowania. To właśnie był pomysł na wtorek. Z lokalnego sklepu mięsnego przywieźliśmy kiełbaski, z lokalnej piekarni świeże pieczywo, a z lokalnego spożywczaka keczup, musztardę i inne niezbędne grillowe dodatki, jak na przykład piwo. 😉 Pogoda była super, chyba jeden z takich cieplejszych wieczorów tego lata. Długo siedzieliśmy, nikomu nie chciało się iść spać, ale widmo pracy następnego dnia dodało nam trochę rozumu i posiadówkę zakończyliśmy o całkiem rozsądnej porze.
Środa też była super. To popołudnie spędziliśmy na totalnie niezaplanowanym, spontanicznym chodzeniu po centrum Oświęcimia. Zaglądaliśmy w przeróżne zakątki, odkrywaliśmy różne uliczki, budynki i zabytki. Część z nas wchodziła do sklepów, inni stawali w kolejce po lody, a jeszcze inni wypoczywali w słońcu na jednej z ławek. Potem wspólna kolacja we włoskiej restauracji, drink na dobranoc i, niestety, znowu myślenie o powrocie do kwater w Osieku i o kolejnym dniu pracy…
Grillowanie, zwiedzanie i plażowanie – to nie wakacje, a wyjazd służbowy!
Czwartek, czyli ostatni wieczór, okazał się prawdziwą wisienką na torcie! Szef zabrał nas do resortu Molo w Osieku! Jest to taki duży kompleks, gdzie jest hotel, plaża, baseny, restauracja i wiele innych, a wszystko na najwyższym, eleganckim poziomie! Nikt z nas nie był przygotowany na kąpiel w basenie, ale z miłą chęcią posiedzieliśmy na powietrzu w przepięknej scenerii, która pozwalała zapomnieć, że tak naprawdę wieczór zaraz się skończy, a jutro trzeba znowu rano wstać… Na koniec szef zaprosił nas do zarezerwowanego wcześniej stolika w restauracji. Zjedliśmy naprawdę elegancką i ekskluzywną kolację, a nawet szef postawił nam kilka butelek wina! To dopiero zakończenie delegacji! Aż nie chciało się wracać na weekend do domu. 😛
Tak jak szef obiecał, tak i zrobił. Było mu przykro, że aż na tydzień odrywa nas od domu i rodziny, więc postanowił nam to wynagrodzić, zapewniając atrakcje na każdy wieczór. Po powrocie zgodnie stwierdziliśmy, że wyjątkowo mu się to udało. Tym razem to my chcieliśmy się mu odwdzięczyć, więc zrobiliśmy składkę na prezent-podziękowanie. Fajnie mieć takie relacje w pracy! 🙂
– Darka
Komentowanie zostało wyłączone.